top of page
Zdjęcie autoraNowa w Szwecji

Skandynawski Parenting: 5 rzeczy, których nauczyłam się, będąc mamą w Szwecji

Szwecja to najlepszy kraj dla dzieci i rodziców, nawet według statystyk. Cały system oraz infrastruktura dostosowane są do tego, aby zapewnić jak najlepszy rozwój maluchów i wspierać opiekunów w radościach i trudach wychowania. Dzieci to inwestycja i oczko w głowie szwedzkich władz - słusznie. Skandynawski styl rodzicielstwa robi się coraz bardziej popularny również w Polsce.

Dla mnie, jako polskiej mamy, której dziecko nagle i z dużym hukiem wkroczyło w świat szwedzkich małolatów, większość rzeczy wydaje się inna, dziwna, czasem zupełnie przeciwna do tego, do czego przyzwyczajona byłam w Polsce. I wiecie co? Coraz bardziej mi się to podoba.


1. Masz prawo i obowiązek polegać na innych

Drogie Mamy, Drodzy Tatusiowie, czy czasami czujecie się, jakby Wasze dziecko było tylko... Wasze, osobiste? Jakby cała odpowiedzialność, każda czynność, każdy problem, krzyk, awantura i kołysanka, spoczywały tylko na Waszych barkach? Znam to uczucie doskonale. Pewnik jest taki: dziecko jest obojga rodziców i szwedzkie państwo stawia im w tej kwestii jasne warunki już od pierwszego dnia życia malucha. Opiekunowie mają do wykorzystania aż 480 dni urlopu rodzicielskiego na każde dziecko, w tym każde z rodziców ma 90 dni, których nie może przenieść na drugiego rodzica i właśnie te trzy miesiące to zwykle minimalna ilość czasu, przez którą tatusiowie sami zajmują się dziećmi, podczas gdy mamy pracują. O tym fenomenie, zwanym “Latté Pappas”, pisałam kiedyś na Blogu Hygge. Ponadto, przyszłe oraz świeżo upieczone mamy są wspierane przez swoich pracodawców - typowo polskie rzucanie kłód pod nogi jest tutaj nie do pomyślenia. Kobietom w ciąży oraz mamom dzieci do 12. roku życia przysługuje prawo do zmniejszenia ilości godzin pracy. Nawet jeżeli rodzice rozstają się, to standardem jest ustalenie grafiku, według którego dziecko przebywa na zmianę przez tydzień u jednego i tydzień u drugiego rodzica (dzięki temu Szwedzi nie wiedzą, czym są alimenty). Dodatkowo, każdy, najmniejszy nawet, zgłoszony problem w kwestii opieki nad dzieckiem oraz samego rozwoju dziecka, jest traktowany bardzo poważnie i dzięki temu mamy do naszych usług całą rzeszę specjalistów: pedagogów, psychologów, pracowników socjalnych, a nawet, w razie potrzeby, tłumacza. Wszystko to na koszt podatników.


2. Twoje dziecko sobie poradzi - pozwól mu na to

W przedszkolu, mimo podziału na grupy, dzieciaki biegają luzem po całym piętrze - personel zdaje się doskonale orientować w imionach oraz grupowej przynależności wszystkich dzieci. Sekretem powodzenia są przeszklone ściany, które umożliwiają kontrolę nad małymi łobuzami. Jednak przedszkolanki i panowie przedszkolankowie (których jest tu sporo), poza godzinami wyznaczonymi na wspólną naukę i zabawy, nie ingerują zbytnio w aktywności dzieci. Jeśli pogoda jest ładna, maluchy cały dzień (naprawdę cały!) spędzają na dworze - gdy odbieram Zochę, jest tak brudna, że rodzą się we mnie podejrzenia, czy nikt nie wynajmuje dzieciaków do pracy w kopalni. Zagrzebana w piachu, nie chce iść do domu, a gdy już uda mi się ją tam zaciągnąć, wypija duszkiem szklankę wody i stwierdza, że jest głodna. Po zjedzeniu wychodzi na patio i jeździ na rowerze, biega po trawie i znów brudzi się w piaskownicy z całą bandą dzieciaków sąsiadów. Czasem na ten widok ogarnia mnie dziwne wzruszenie, bo mam wrażenie, że cofnęłam się w czasie i wracam do lat ‘90, kiedy trzepaki i place zabaw oblegane były przez puszczone samopas dzieciaki. Nie chodzę za nią krok w krok, a nawet niekiedy udaje mi się w tym czasie zrobić obiad - czy jestem “złą matką”? Widocznie taką złą, jak matki tych wszystkich dzieci, z którymi, swoją drogą, nie mam pojęcia jak Zocha się porozumiewa, bo po szwedzku zna tylko kilka słów. Tak więc, Drodzy Rodzice, pozwólcie dzieciom na samodzielność i popełnianie błędów - dzięki temu będziecie o nie spokojniejsi za kilka lat.



3. Rodzice są dla dziecka najważniejsi

Działalność wszystkich przedszkoli oraz szkół, nawet tych prywatnych, w Szwecji regulowana jest przez państwo. Sprzyja im jedna myśl: to rodzica rolą jest wychowywanie dziecka, a jego odpowiedzialnością jest jego rozwój, zaś wszelkie instytucje są po to, aby opiekunowi w tym pomagać. W Szwecji nie ma dzieci, które spędzają w przedszkolu dwanaście godzin dziennie - jest to prawnie niemożliwe. Godziny przebywania dziecka w przedszkolu są ograniczone i ściśle dostosowane do godzin pracy/nauki rodziców. Jeśli bierzemy urlop - dziecku przedszkole wtedy nie przysługuje. Ponadto, nauka przedszkolna w pełnym wymiarze (czyli więcej niż 15 godzin tygodniowo, które przysługuje dzieciom rodziców niepracujących i nieuczących się), jest płatna, również w przedszkolach publicznych. Wiedzcie, że dla małego dziecka nie ma znaczenia jakość i atrakcyjność czasu, który z Wami spędzają - one chcą, Drodzy Rodzice, po prostu być z Wami.


4. Nie ma złej pogody, są tylko złe ubrania

Luty, biała zima zawitała nawet do Malmö. Były trzy stopnie na minusie, a my, jak jacyś wariaci, postanowiliśmy pozwiedzać okolicę i pojechaliśmy do pobliskiego miasteczka, Lomma, nazywanego całkiem trafnie “szwedzkim Miami”. I cóż ujrzałam na brzegu morza? Masa ludzi, całe rodziny okupujące zmrożoną, pokrytą stwardniałym śniegiem plażę. Wszyscy ubrani w ciepłe, nieprzemakalne ubrania, jedni tylko spacerowali, inni rozkładali koce i raczyli się przekąskami oraz gorącymi napojami z termosów. Dzieciaki wesoło taplały się w przeręblach na mieliźnie i zupełnie nikt nie zwracał uwagi na zsunięte czapki czy zgubione rękawiczki (więcej zdjęć z zimowego pikniku tutaj). Miesiąc później, gdy temperatura powędrowała kilka stopni w górę, powiedziano mi w przedszkolu, że organizowana jest wycieczka na plażę. Już mnie to nawet nie zdziwiło, ale zwątpiłam, gdy stało się pewne, że dzień wycieczki będzie akurat jedynym deszczowym dniem w tym tygodniu. Nieśmiało podniosłam temat w rozmowie z opiekunką grupy, która poinstruowała mnie tylko, aby ubrać Zosię w nieprzemakalne ciuchy i kalosze oraz spakować ubranie na zmianę. I pojechali. Zocha mówiła, że było super.



5. Ta det lugnt

Zdarza się, że puszczają Ci nerwy? Że robisz dziecku rzeczy zbyt gwałtowne, zbyt mocne? Że z Twoich ust wydobywają się słowa, które ranią i są zbyt głośne? Ta det lugnt - spokojnie. Agresja nie jest rozwiązaniem i negatywnie wpływa nie tylko na dziecko, ale i na całe otoczenie. Powszechnie nieakceptowalny w Szwecji jest każdy rodzaj agresji wobec dziecka – zarówno klaps w pupę, jak i krzyczenie na dziecko, może spotkać się nie tylko ze społecznym ostracyzmem, ale i problemami z prawem. Na szczęście, tutaj życie toczy się spokojnie. Nikt nie będzie warczał na matkę, która w sklepie ma problemy z ujarzmieniem kilkuletniego łobuza. Ludzie spokojnie czekają, aż sytuacja sama się rozwiąże, a, jeśli będzie taka konieczność, na pewno pomogą. A jeśli warunki są zgoła odwrotne, nie pozwól, aby presja otoczenia zmuszała Cię do rzeczy, których nie chcesz zrobić i przez które Ty i Twoje dziecko będziecie cierpieć. Najważniejsi jesteście Wy i rozwiązanie sytuacji nagłego buntu. Aha, i o tym zachowaniu porozmawiacie w domu, na spokojnie.


Jestem w stu procentach pewna, że tych punktów będzie znacznie więcej w miarę upływu czasu. Wtedy na pewno o tym napiszę. A Wy, które ze skandynawskich zasad parentingu uważacie za najbardziej wartościowe?


Komentujcie, lajkujcie i udostępniajcie! Dzięki temu, może więcej rodziców znajdzie swój sposób na dobre, wyważone rodzicielstwo!


Inne moje artykułu o rodzicielstwie po skandynawsku:

5041 wyświetleń

Comentarios


bottom of page