O co chodzi szwedzkim kobietom? Śmierć patriarchatu po skandynawsku
„Co sądzisz o Szwedkach?” – to pytanie zadawane mi jest często i do pewnego czasu zupełnie nie wiedziałam dlaczego. Przed przeprowadzką do Szwecji na stałe, nigdy nie sądziłam, że jest to w ogóle temat do dyskusji. Szwedki są hm… blondynkami? Kobiety, jak to kobiety – w każdym europejskim kraju zmagają się z podobnymi problemami. Dlaczego więc akurat Szwedki budzą takie kontrowersje?
Zacznijmy od niezbitego faktu – Szwecja feminizmem stoi. Silne wpływy feministek wynikają z frustracji sprzed stu lat. Wiedzieliście, że Szwedki otrzymały prawa wyborcze najpóźniej ze wszystkich krajów skandynawskich? Do urn pierwszy raz poszły dopiero w 1921 roku (dla porównania, polskie kobiety otrzymały prawa wyborcze w 1918 roku). W 2005 roku powstała w Sztokholmie Inicjatywa Feministyczna, która, jako pełnoprawna partia polityczna, nigdy nie dostała się do Riksdagu, jednak ma swoją przedstawicielkę w Parlamencie Europejskim.
Silne wpływy feministek widać na szwedzkich ulicach, w szwedzkich instytucjach, zakładach pracy i w życiu codziennym. Nikogo nie dziwią tutaj kobiety na stanowiskach kiedyś uważanych za „typowo męskie”: prezeski, kierowczynie ciężarówek (pozdrawiam moją szwagierkę, Atinę), tragarki zakupów ze sklepów online*, budowniczki, inżynierki (na początku znajomości z moim Szwedem, miałam cichą nadzieję, że skoro jest on inżynierem konstruktorem, w pracy obraca się w męskim środowisku – nic z tego, dziewczyny…) i cała masa innych zawodów, które nie mają absolutnie żadnego polskiego odpowiednika w formie żeńskiej, to w Szwecji zupełnie standardowe kobiece zajęcia.
Szwedki nie tylko żądają równouprawnienia, ale też zdają sobie sprawę ze wszystkich „niedogodności” tego stanu rzeczy. Biorą na klatę pełen feministyczny pakiet: brak pobłażania ze względu na płeć, dużą odpowiedzialność i wiele obowiązków. Potocznie mówiąc: ich feminizm nie kończy się wtedy, gdy trzeba wnieść lodówkę na trzecie piętro - wtedy dzwonią po koleżanki. I tak oto w szwedzkich relacjach nie ma miejsca na otwieranie drzwi, płacenie za kolacje i drinki, noszenie toreb i torebek, kupowanie kwiatów, przepuszczanie w kolejce, ustępowanie miejsca, całowanie rączek i wiele innych rzeczy, które wielu z nas kojarzy się unormowaną społecznie życzliwością wobec „słabszej płci” i… romantyzmem.
Jeśli chodzi o związki damsko-męskie, to brak w Szwecji etosu kruchej księżniczki chronionej do końca życia przez walecznego rycerza. Związek opiera się na partnerstwie, życzliwości oraz szacunku do drugiego człowieka i jego indywidualności. "Mieszkanie ze Szwedką to trochę jak posiadanie współlokatora. Szwedzi nie są w domu rodzinnym uczeni pełnienia ról społecznych, a zwłaszcza tych wynikających z różnic płci, bo te role się zacierają. Przykładowe sprzątanie, gotowanie i pranie to nie są rzeczy, które z założenia wykonują szwedzkie kobiety - te czynności wymagają ustalenia domowego grafiku." - mówi mój osobisty Szwed. "Zafundowanie romantycznej kolacji, kupienie kwiatów, przepuszczanie w drzwiach - to brzmi jak rzeczy, za które standardowa Szwedka mogłaby się nawet... obrazić." - dodaje.
Szwedzcy mężczyźni wydają się być pogodzeni z takim stanem rzeczy – wspierają kobiety w ich karierach i dzielą się z nimi obowiązkami: często zajmują się dziećmi, idą na urlop tacierzyński oraz gotują i sprzątają, kiedy zaistnieje taka potrzeba. Szwedzi nie "pomagają" swoim partnerkom - po prostu każdy w jak najlepszy sposób wspiera działanie gospodarstwa domowego.
Szwedzkie kobiety na pewno nie są „słabszą płcią” i nie uważają, że muszą starać się o względy mężczyzn. Lubią być niezależne – zarówno finansowo, jak i życiowo. Jeżeli ich związek z jakichś względów im nie odpowiada, kończą go niezależnie od okoliczności. W Szwecji nie ma społecznego zrozumienia na przykład dla „bycia ze sobą ze względu na dziecko” – wszyscy zgadzają się co do tego, że nieszczęśliwi rodzice to nieszczęśliwe dziecko. Wtedy taka para rozstaje się, a dziećmi zajmują się na zmianę – każdy rodzic przez tydzień.
Ciekawe zjawisko można też zaobserwować, oglądając szwedzkie filmy i seriale. W porównaniu z naszymi polskimi, wychuchanymi i ślicznymi jak z obrazka aktorkami (które zdają się wszystkie wyglądać jak z jednej taśmy produkcyjnej), te szwedzkie są na pierwszy rzut oka wręcz… nieładne i niezadbane. Za to bardzo charakterystyczne i nie sposób ich pomylić! W szwedzkich serialach kobiety zdradzają, zaliczają jednonocne przygody po pijaku, rzucają ojców swoich dzieci dla młodszych kochanków i nie dają sobie „wcisnąć” dzieci podczas „tygodnia ojca”, bo wolą spędzić czas z aktualnym partnerem.
Obecnie 12 na 22 rządowych ministrów w Szwecji to kobiety. 47% szwedzkich parlamentarzystów jest płci żeńskiej (średnia europejska to 28%). Jedna trzecia członków spółek giełdowych w Szwecji to kobiety. Różnice w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn zmniejszają się z roku na rok, niemniej szwedzkie 'pay gap' to obecnie 10%, co oznacza, że kobiety zarabiają mniej niż 88% męskiej wypłaty (95,5% jeśli weźmiemy pod uwagę zawód i branżę). Dla porównania, średnia europejska to około 16%, średnia polska to około 7%, zaś w Niemczech czy UK to ponad 20%. Szwecja ma jednak najwyższy w Europie odsetek pracujących kobiet - aż 78,3%. Jest to możliwe między innymi dzięki wyjątkowej polityce prorodzinnej, którą opisywałam na przykład w artykule Latté pappas, czyli szwedzcy ojcowie w klasycznym wydaniu.
*Epilog: Kiedyś z naszymi zakupami, zamówionymi wcześniej online, przyjechała pod klatkę wielkim busem taka nieduża pani około czterdziestki. I tachała te dziesięć ogromnych toreb z busa na półpiętro. Mój Szwed stał w progu i patrzył czy w przytachanych siatach wszystko się zgadza, a ja obserwowałam sytuację zafascynowana. Nieduża pani zrobiła pięć rundek wte i wewte po schodach, po jednej torbie w każdej ręce, na koniec oboje ze Szwedem wymienili się życzliwymi uśmiechami i uprzejmym "tack, hej då!". I usługodawczyni, i klient – wszyscy zadowoleni. To takie naturalne i proste!
Comments