Malmö, Szwecja: Czy można czuć się bezpiecznie w “wyklętym mieście”?
Spójrzmy prawdzie w oczy - przed tym tematem nie mogłam uciec. Dlaczego? Cóż, mroczne doniesienia o “islamizacji” Szwecji i wszechobecnym terrorze panującym w jej największych miastach, krążą w eterze od kilku lat. Nawet nie wyobrażacie sobie, czego musiałam nasłuchać i naczytać się w odpowiedzi na moją decyzję o przeprowadzce do Malmö. Linki do tragikomicznych artykułów z prawicowych portali informacyjnych czy kąśliwe życzenia powodzenia spływały zarówno od czytelników mojego bloga, jak i niektórych moich znajomych.
Jeśli ktoś chciał mnie przestraszyć, to udało mu się, bo na początku z dużą nieufnością przemierzałam miasto. Teraz mieszkam w Malmö już dłuższy czas i nieustannie poznaję je ze wszystkich stron. Prawie codziennie piszą do mnie osoby, które mają obawy co do Szwecji, a w szczególności samego Malmö. Czy tutaj można czuć się bezpiecznie? Czy te wszystkie artykuły w sieci mówią prawdę? Czy istnieje przyczyna, dla której mielibyście nie zabrać tutaj swojej rodziny na weekend? Czy Malmö to wyklęte miasto, które Szwecja już spisała na straty i ze świecą szukać tutaj jakiegokolwiek Szweda?
Postaram się odpowiedzieć na te pytania, ale muszę uprzedzić, że nie mam zamiaru przy tym wdawać się w dysputy odnośnie zasadności przyjmowania uchodźców, nie będę również polemizować ze statystykami, ani omawiać głównych wytycznych prawa szariatu. Chcę tylko dać Wam odczucie tego, co czuję ja, mieszkając w najbardziej multikulturowym mieście Szwecji. Zacznijmy od początku.
Jak to się stało?
Szwecja to naprawdę duży kraj. Duży, piękny i obfity w surowce naturalne, które od zarania dziejów ciężko było wykorzystać, przy tak małej populacji blondwłosych Szwedów oraz bardzo kiepskim sposobie zarządzania krajem. Wierzcie lub nie, ale jeszcze w połowie XX wieku, Szwecja zdecydowanie nie była krainą mlekiem i miodem płynącą. Szwedzi masowo umierali z głodu, cierpieli na alkoholizm i... migrowali do Stanów Zjednoczonych. Jasnogłowi wpadli więc na genialny pomysł, aby podrasować swoją demografię i zaczęli zapraszać do siebie kogo popadnie - każdemu gościowi z południa dawali opierunek, pracę, a nawet szwedzkie obywatelstwo. Do dzisiaj przodują też wśród europejskich krajów w ilości przyjmowanych uchodźców. Ta imigrancka utopia trwała do niedawna, bo zdaje się, że dopiero kilka lat temu Szwedzi uznali, że chyba idzie to w złą stronę. Nie wiem, czy wiecie, ale w listopadzie 2017 roku Szwecja została zaskarżona do Komisji Europejskiej za to, że wbrew unijnym przepisom o swobodnym przepływie ludności, utrudnia (nawet!) obywatelom UE pobyt w Szwecji (my, świeżo upieczeni imigranci, znamy te klimaty krwawej walki o numer personalny w szwedzkich urzędach). Ponadto, Szwecja jest obecnie uważana za kraj, w którym najtrudniej o azyl na całej kuli ziemskiej.
Ah, ci muzułmanie
Tak, Szwecja przyjmuje duże ilości uchodźców. Serio, duże. Wybaczcie, ale nie liczcie na poprawność polityczną z mojej strony - doskonale wiem, jak wyglądają Wasze obawy w kwestii bezpieczeństwa w Malmö. Uosabia je mniej lub więcej mężczyzna o ciemnej karnacji, z Koranem w kieszeni, turbanem na głowie i bombą pod pazuchą. A konkretnie: wielu takich mężczyzn. Ale próżno tutaj ich szukać. Malmö to 350-tysięczne miasto, w którym ponad połowa osób ma co najmniej jednego rodzica pochodzącego zza granicy. Czołowymi mniejszościami narodowymi w Malmö są... Duńczycy, Syryjczycy, Polacy i Bośniacy. Sami swoi, co? No cóż, może jednak ciemnowłosi Syryjczycy i kobiety w hijabach zdecydowanie bardziej rzucają się w oczy na tle naszych bladych twarzy. Mimo, że uchodźcy na pewno mocno w Szwecji namieszali, to uwierzcie mi, że mocno miesza tutaj też sto tysięcy polskich imigrantów. W dodatku, nikt Polaków nie szufladkuje, nie tworzy im obozów i nie wydziela im dzielnic do życia - nie sposób tutaj nie wspomnieć owianego złą sławą Rosengård, które jest dzielnicą zamieszkaną głównie przez wszelkiego pochodzenia muzułmanów lub przybyszów z Bliskiego Wschodu i rzeczywiście przestępczość w niej jest znacznie wyższa niż w innych częściach miasta. Wielokrotnie przejeżdżałam przez centrum Rosengård samochodem czy rowerem - ot, zwykłe blokowisko. Nie ma tam trupów na ulicach ani ściętych głów na palach. Poza boiskiem Zlatana Ibrahimovica, naprawdę nie ma po co tam iść. Lepiej obejrzyjcie Centrum i urocze osiedla starych, kolorowych domków, dopieszczonych przez starych, siwych Szwedów.
Czy to jeszcze Szwecja?
Nie da się zaprzeczyć, że dotychczasowa polityka migracyjna Szwecji ma swoje konsekwencje: ulice Malmö są dość kolorowe i multikulturowość aż kipi na chodnikach. Malmö, szyderczo nazywane jest nawet przez niektórych “wyklętym miastem”, które nie jest już szwedzkie, gdyż zwyczajnie nie ma już tutaj Szwedów... Po pierwsze - to bzdura. Co prawda tak zwani “Szwedzi o typowo szwedzkich nazwiskach” przestają tutaj dominować, ale wybaczcie, nie będę rozwodzić się nad kwestiami czystości krwi, gdyż tego typu retoryka jest poniżej ludzkiej godności. A po drugie! Byliście ostatnio w Paryżu, Londynie, czy chociażby Berlinie? Widzieliście jak wyglądają tamtejsze, europejskie przecież, ulice i jak wyglądają ludzie, którzy każdego dnia je przemierzają? Obojętnie czy byliście w tych miastach, czy nie, to zapewniam Was, że Malmö jest bardziej “szwedzkie” niż Paryż jest “francuski”, Londyn “angielski”, a Berlin “niemiecki”. Byłam osobiście w więcej niż połowie europejskich stolic, mieszkałam wcześniej w dwóch dużych miastach i często zastanawiam się czy wybrałabym wieczorem przejść się sama przez niesławne Rosengård czy przez ciemne uliczki Pragi Północ... i tak naprawdę nie wiem, co byłoby bardziej ryzykowne. Jedno jest pewne - gdyby przydarzył mi się wypadek, to wolałabym, aby leczył mnie wypoczęty i dobrze zarabiający szwedzki lekarz (nawet jeśli pochodzi z Syrii albo z Indii), a sprawą zajęła się dobrze zorganizowana szwedzka policja, która nie jest tutaj od szukania zaczepek i wlepiania mandatów, tylko od pomagania ludziom (swoją drogą, wiecie, że szwedzcy policjanci wożą w swoich wozach zapas paliwa, kable i inne pomocne rzeczy, które mogą przydać się pechowcom na drogach?).
Jaka jest Twoja bańka?
Ostatniej rzeczy, którą musicie wiedzieć, uczy się dzieci w szwedzkich szkołach - Polacy za to zdają się nie mieć pojęcia co to jest dezinformacja. Jeśli używacie Google do wyszukiwania informacji, a Facebooka do przeglądania niusów ze świata, to wiedzcie, że Wasza świadomość i Wasze horyzonty zamknięte są w tak zwanej bańce filtrującej. Oznacza to w skrócie tyle, że im więcej klikacie w pewne treści, im dłużej zatrzymujecie na nich wzrok i im więcej czytacie o danej rzeczy, tym więcej informacji o tej rzeczy będziecie widzieć w swoim news feedzie - niekoniecznie prawdziwych, ale zawsze tendencyjnych i subiektywnie wybranych dla Was przez cyfrowy algorytm. Jeśli więc lubujecie się w katowaniu siebie i innych chwytliwymi nagłówkami o upadku państwa szwedzkiego i wprowadzeniu w nim prawa szariatu, to niestety - Wasze Internety będą kręcić się wokół tego tematu już zawsze i bardzo możliwe, że przez Waszą osobistą bańkę strachu i hejtu, nigdy nie zobaczycie wielu pięknych miast, takich jak Malmö czy Sztokholm chociażby. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego ludzie, którzy mają swoje zdanie na jakiś kontrowersyjny temat, wydają się być święcie przekonani o swojej racji, a na Wasze kontrargumenty reagują oburzeniem i pytają skąd wytrzasnęliście takie informacje? To właśnie efekt bańki, samonapędzającego się strumienia opinii, który nigdy nie skieruje nikogo do przeciwnego brzegu. Pozostaje mi mieć nadzieję, że ten tekst zniesie Was w innym kierunku, niż wszystkie dramatyczne nagłówki z prawicowych portali.
Jechać czy nie jechać?
Malmö to duże (jak na szwedzkie standardy) miasto, które z otaczającymi je komunami oraz Kopenhagą po drugiej stronie mostu, tworzy naprawdę potężną aglomerację. W dużych miastach dzieją się różne rzeczy - słychać sygnały karetek, straży pożarnej, wozów policyjnych. Są tutaj lepsze dzielnice i gorsze dzielnice. Zdarzają się wypadki, kradzieże, napady, a nawet gwałty i morderstwa - dokładnie tak samo jak w innych większych, europejskich miastach. I dokładnie tak samo NIE biegają tutaj po ulicach bojówki islamskie w wystrzałowych kamizelkach, jak wiele osób zdaje się sądzić - wydaje mi się, że ludzie mają tu inne rzeczy do roboty. Zapewniam Was, że o ile nie przyjdzie Wam do głowy nocny spacer po najbardziej szemranych ulicach i blokowiskach, to nie przytrafi Wam się tutaj nic wykraczającego poza europejską statystykę i nic bardziej traumatycznego, niż ból zmęczonych nóg, przepełnienie karty SD w aparacie fotograficznym i ewentualnie drobne zderzenie z którymś z szalonych rowerzystów (bo samochodami jeździ się tu bardzo ostrożnie). Dajcie mi znać, gdy będziecie się tutaj wybierać - Malmö to piękne, żywe i kolorowe miasto, a ja na pewno Wam podpowiem, co koniecznie trzeba zobaczyć. Tyle z mojej strony jako przewodnika turystycznego. A co myślę jako imigrantka i Polka mieszkająca na co dzień w Szwecji? Cóż, szczerze mówiąc, moi sąsiedzi i ludzie, których mijam na ulicy, bez względu na ich pochodzenie, są na samym końcu w hierarchii moich zmartwień. Ale to już inna historia. I wiecie, co jest najlepsze? To, że nie przyjechałam tutaj z musu, że nie uciekłam z własnego kraju, do którego nie mogę wrócić i to, że kiedy przyjdzie mi uznać, że czuję się tutaj niebezpiecznie, zawsze mogę stąd wyjechać.
Dla dociekliwych w kwestii imigrantów: wywiad z Polką, która pracuje z uchodźcami w Szwecji. Wszystko od kuchni, bardzo polecam!
Czy nie jest to wszystko opowiedziane w zbyt jasnych barwach, różowych okularach ?
Zaintrygował mnie passus o "bańce filtrującej" - sprawdziłem, coś w tym jest, ale negatywne aspekty tego zjawiska nie zostały w pełni naukowo potwierdzone.
Nieraz zastanawiałem się na ile te alarmistyczne, czy wręcz kassandryczne w tonacji doniesienia o negatywnej roli muzułmańskich imigrantów są prawdziwe, a na ile przesadzone, komu wierzyć? Dlatego głos kogoś, kto jest na miejscu i opowiada o tym niejako z wewnątrz, a przy tym odżegnuje się od poprawności politycznej, która trawi troszkę społeczeństwo szwedzkie nie pozwalając mu się w pełni swobodnie wypowiedzieć, jest ciekawy. Z ciekawością to przeczytałem, bo od jakiegoś czasu interesuję się Szwecją, a przykład Malmo jest właśnie często podawany - obok niektórych…